Masz dobrą herbatę liściastą, ze specjalistycznego sklepu. Kosztowała niemało, więc na pewno będzie pyszna. Po czym zaparzasz i… myślisz: „hmmm nie smakuje na te 30zł za 100 gram. A może coś robię źle?”

No więc co możesz robić źle?

Zacznij od wyboru właściwego zaparzacza. Każdy gatunek herbaty potrzebuje innego sitka, bo jedne herbaty mają duże liście i potrzebują dużo miejsca, aby się rozwinąć i dobrze nasiąknąć wodą, a inne mają je bardzo drobniutkie wymagają mniejszego sitka, ale za to na tyle gęstego, aby te listki później nie pływały w naparze. No więc, jaki zaparzacz do jakiej herbaty?

Herbata biała ma duże liście, więc potrzebujesz jak największego zaparzacza, aby woda mogła swobodnie między nimi przepływać i wyciągnąć z nich wszystko co najlepsze do naparu. Zaparzacz może być wykonany ze stali nierdzewnej, może być również ceramiczny albo bambusowy. Przy tym ostatnim, pamiętaj, że pochłania różne zapachy, więc jeśli używasz go do różnych herbat, smaki mogą przechodzić do naparu.

Herbaty zielone również mają dość duże liście. Są one zazwyczaj sprasowane i tego z początku nie widać, ale przy zaparzaniu mocno pęcznieją i zwiększają swoją objętość kilkukrotnie. Dlatego, podobnie jak do herbaty białej, potrzebny jest do nich dość duży zaparzacz, który zapewni swobodny przepływ wody między liśćmi, dzięki czemu uzyskamy dobry, esencjonalny napar. Świetnie sprawdzi się zamykane sitko, na przykład w formie sporej kulki, ponieważ będzie wygodniejsze do użycia przy drugim parzeniu herbaty zielonej.

Herbaty czarne charakteryzują się niezbyt dużymi listkami, dlatego jeśli pijesz ten rodzaj herbat, nie potrzebujesz dużego zaparzacza. Większość dobrze poradzi sobie z odpowiednim zaparzeniem tej herbaty. Zwracaj uwagę jednak, aby sitko było wykonane z dobrej jakości materiału – stali nierdzewnej lub ceramiki, bo czarna herbata zostawia ciemny nalot i sitko wykonane ze słabej jakości materiału lub bambusowe będzie trudno z niego wyczyścić.

Jeśli lubisz herbatę rooibos, to pewnie wiesz, jak trudno ją zaparzyć, mimo iż nie jest to zbyt wymagający gatunek, jeśli chodzi o temperaturę wody czy czas parzenia. Po prostu ciężko jest zaparzyć ją tak, aby nic później nie pływało w kubku. Więc, jeśli nie lubisz pływających po górze tych drobnych igiełek, koniecznie wybierz jak najgęstsze sitko lub nawet papierowy filtr, który doskonale „utrzyma w ryzach” nawet najdrobniejsze listeczki rooibosa.

A jeśli pijesz mieszanki z owoców i uwielbiasz wyjadać suszone czy kandyzowane owoce z naparu, to tak naprawdę w ogóle nie potrzebujesz sitka. Jedynie herbatki na bazie hibiskusa warto przyrządzać w zaparzaczu, z uwagi na to, że zbyt długo zaparzany hibiskus staje się mocno kwaśny i dominuje smakiem nad pozostałymi składnikami.

Jeśli masz już odpowiedni zaparzacz do swojej herbaty, nie możesz zapomnieć także o właściwej temperaturze wody i czasie parzenia, ale o tym napiszę w kolejnym artykule.